Get Adobe Flash player
Gallery
ddd_0 r_0 3 5_0 12 ostroda_23-10-2010_ marcel13 ostroda_23-10-2010_-111 OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 5-osobowa ekipa Fighters Team wyruszyła w sobotę na podbój Gdańska. Efekt? 3 srebra turnieju K1 First Clash. Emocji nie brakowało i w ringu, i poza nim.

— To była dla nas dość specyficzna impreza. Naszym priorytetem było sprawdzenie, w jakiej formie są nasi zawodnicy po wynikającym z wirusa tzw. „zamrożeniu” imprez sportowych — mówi trener Tomasz Kalinowski, który trójce swych wojowników asystował w narożniku wraz z Pawłem Szymańskim.
Okazję do sprawdzenia stanu „rdzy na rękawicach” otrzymali Szymon Dudanowicz (kat. 63,5 kg), Krzysztof Sobiszek (kat. 75 kg) oraz Tomasz Ponder (+95 kg). Wszyscy, w komplecie, uplasowali się w swych kategoriach na 2. lokacie.
Niewiele jednak brakowało, a najcięższy z naszych wojowników miałby nie „srebro”, a puste ręce i wspomnienia pełne goryczy.
— Po walce, której stawką było wejście do finału, sędziowie orzekli jego wyraźną przegraną (0:3). Kompletnie nie odzwierciedlało to jednak tego, co działo się w tym pojedynku. Zgłosiliśmy więc protest, po którym jeszcze raz przeliczono punkty. Okazało się, że jednak powinien być remis — wspomina szkoleniowiec Fighters Team.
Zarządzono zatem dogrywkę. Pełen pozytywnej, sportowej złości Tomasz Ponder nie miał zamiaru ponownie oddawać werdyktu w ręce sędziów. Wykrzesał z siebie rezerwy sił, wrzucił wyższy bieg i „zamęczył” rywala kondycyjnie (w ruch poszła zwłaszcza seria niskich kopnięć). Przewaga, którą wypracował, nie pozostawiała już najmniejszych wątpliwości. To jego ręka powędrowała w górę w geście triumfu.